środa, 20 lutego 2013

Kosmiczne pasztety

Jakoś tak się przyjęło po mojej relacji z Uprising 44 na gikzie, że ogrywam najwięszksze kaszanki. Dziwne przekonanie, ale niech będzie. Przynajmniej jest zabawowo. W związku z tym dane mi było granie w alieny o czym mogliście przeczytać wpis wcześniej. No ale nie jedną grą sci fi człowiek żyje. Jednak w obu występują pasztety.
Nie, nie chodzi o babeczki w jakimkolwiek pojęciu. Chociaż te też są. W Alienach wprowadzili postacie żeńkie po oburzeniu graczy, że takich nie będzie, a w Dead Space 3 jest Ellie i parę innych kobiet, które właściwie równie dobrze mogłyby być statystkami w Trudnych Sprawach czy innej produkcji dzisiejszych czasów.Na pierwszym planie oczywiście jest Isaac, a na drugim kosmiczne maszkary czy też pasztety właśnie. Mimo że nie straszą już tak jak kiedyś, chociaż bądźmy szczerzy - ile razy można nabierać się na to samo? Nie ma już zatem typowych momentów i wyskakiwania znikąd. Może nie całkowicie zniknęły, ale jest ich znacznie mniej. Są też mikropłatności czyli chciwa wędka Electronic Arts na nasze drobniaki w portfelu. Na pytanie kto w tym wszystkim jest większym pasztetem - wykręcone nekromorfy czy chciwe EA zostawiam Wam. Tymczasem o grze i tym czy faktycznie jest tak słaba jak wieszczono możecie przeczytać w recenzji, którą spisałem. O właśnie tu.


Brak komentarzy: